Parafia Ewangelicko-Augsburska Apostołów Piotra i Pawła 

wydarzenia z lat 2014-15

Śniadanie dla Mężczyzn w Chorzowie

Ul, pszczoła, pyłek, miód to sformułowania, które każdemu stawiają przed oczyma sielski obrazek pracowitych owadów. Trochę się ich boimy ale za lubimy słodycz miodu. Dlaczego warto się im przyjrzeć bliżej aby się czegoś nauczyć, przekonywał entuzjasta i miłośnik pszczelarstwa Artur Głowacki.

 

 

 

W chorzowskim Domu Parafialnym spotkali się mężczyźni z naszej diecezji. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat próbowano zainicjować takie spotkania - najpierw w Opolu, po kilku latach w Rudzie Śląskiej - Wirku. W czasie spotkania postanowiono, że spotkania chorzowskie będą miały charakter cykliczny. Spotkanie prowadził Roman Fenger, gospodarzem spotkania był ks. Bolesław Cichy, a zebranych pozdrowił ks bp Marian Niemiec.

Relacja Wiesława Siąkowskiego

Pszczoły w ulu  to obraz doskonale funkcjonującej kilkudziesięciotysięcznej społeczności. Wiemy o niej dużo, lecz cały czas dowiadujemy się więcej. Zadziwia nas organizacja, podział ról, efektywność i celowość w każdym kroku jaki podejmują. Uczestniczą one w procesie, o wiele bardziej złożonym niż zbieranie pyłku z kwiatów i przetwarzanie go na miód. Pszczoły to nie tylko genialne stworzenia, które np. potrafią pokonać nawet 20 kilometrów, żeby odszukać i przetransportować pokarm. To przede wszystkim członkowie społeczności o wysokim morale co sprawia, że są w stanie współdziałać i przetrwać wszelkie zagrożenia.

Co jednak ma wspólnego życie pszczelej rodziny z nami?

Otóż w obrazie rodziny pszczelej możemy odnaleźć boży porządek, którego tak brakuje w naszych społecznościach począwszy od rodzin, zborów po cały kościół.

Artur zwrócił uwagę na zaledwie kilka aspektów życia pszczelego, które wręcz same przekładają się na nasze życie, relacje i postawy.

Zapach który powie wszystko

Pszczoły pachną matką (królową) dzięki feromonom jakie ona wydziela. Umożliwia to wzajemną identyfikację oraz odnajdywanie drogi do własnego ula (nawet jeśli stoi ich koło siebie tysiąc). Pszczoły mają zwyczaj ocierać się w związku z tym o królową.

Biblia, choć jest księgą miłości, mówi bardzo kategorycznie przez wszystkie swoje strony o jednoznacznej linii która dzieli tych którzy należą do Boga i tych którzy go odrzucają. Chrystus jest tym, po stronie którego trzeba się opowiedzieć, aby rozsiewać i rozpoznawać właściwe zapachy. W świecie różnych zapachów (także wielu podróbek) zapach Chrystusa jest jedyny. Jednak tylko od nas zależy czy chcemy wyraźnie Nim pachnieć i czy chcemy poszukiwać tych którzy wydzielają ten zapach. W czasie wykładu padła bardzo smutna uwaga, że dzisiaj wielu także młodych tzw. chrześcijan nie pachnie Chrystusem …

Czy możemy istnieć dla samych siebie

Żadna pszczoła nie żyje dla siebie. Robotnica wykonuje znakomitą większość prac, które pozwalają rodzinie i matce poprawnie funkcjonować, a jest tego bardzo dużo jak w każdym domu. Matka znosi jajeczka -bagatela grubo ponad tysiąc dziennie. Nawet truteń (taki męski pszczół ) ogrzewa swoim ciałem wylęgające się larwy. Wprawdzie ten ostatni nie wiedzieć czemu, czy przez swoją nazwę, czy obraz leniwego Gucia z Pszczółki Mai stał się stereotypem pasożyta w powszechnym zrozumieniu. A może to było po prostu powszechne niezrozumienie?

Dbanie o bliźniego - jeśli chodzi o zasadę - to drugie, najważniejsze przykazanie, które wymienił Jezus. Obraz życia roju pszczelego ukazuje jakie to może dać efekty. Pełnienie dobrze swojej roli prowadzi do przetrwania i pomnożenia społeczności. Już na początku spotkania śpiewaliśmy pieśń „Nikt nie ma z nas tego co mamy razem, gdy każdy wnosi ze sobą to co ma”. Jeszcze raz można było sobie zadać pytanie jaka jest moja rola i czy rozumiem rolę jaką mają inni.

Pokazują drogę

Wiemy, że dogadać się w gronie powyżej jednej osoby (czasem nawet ten warunek nie jest konieczny) bywa prawie niemożliwy. Jak zatem dogadują się pszczoły w liczbie np. 60 000 nie marnując przy tym czasu i energii. Jeżeli to nie Maja z dobranocki to raczej nie mówią ze sobą – co z resztą by ich chyba zgubiło. Porozumiewają się prostszym, ale pięknym językiem – tańczą. Gdy wskazują np. drogę, która prowadzi do pokarmu, „malują” tańcem mapę przed ulem. Inne mają już łatwiej.

Jak wygląda to u nas? Czy chcemy aktywnie wskazywać innym jak odnaleźć pożyteczny pokarm jakim jest Słowo Boże? Co więcej, czy chcemy słuchać i uwierzyć komuś, kto mówi, że warto się tam udać? Od czasu pierwszych uczniów przekonywanie innych do tego aby poszli gdzieś, gdzie znajdą Chrystusa. Z tym aspektem chyba najbardziej współgrały świadectwa uczestników spotkania, gdy mówili o przykładach w rodzinie, kiedy jeden drugiego potrafił do czegoś zachęcić. W szczerej atmosferze uznaliśmy, że nawet nakłonienie kogoś do pójścia na nabożeństwo może być uznane jako sukces. Dzieje się tak dlatego, że natłok, nachalność i atrakcyjność tego wszystkiego co nas otacza, przede wszystkim w mediach i wszelkich komunikatorach (ze smartfonem na czele), dystansuje ofertę kościoła. Dzisiaj zdobycie czyjejś uwagi -  szczególnie młodych ludzi jest niezwykle trudne, ale jeśli pozostaniemy współpracownikami Boga – stanie się możliwe.

Żyć dla ula od pierwszego do ostatniego dnia

Niezwykłym jest jak pszczoła od momentu urodzenia do śmierci, która następuje zaledwie po 22 dniach zmienia swoją rolę w ulu. Jako zupełnie młoda zajmuje się oczyszczaniem miejsca gdzie będzie składany miód, w następnej fazie może już odbierać pokarm od pszczół które przynoszą go do ula. Gdy potrafi latać zajmuje się pozyskiwaniem pokarmu. Na koniec swojego życia gdy żądła jest najtwardsze strzeże wejścia do ula i jeśli trzeba odda za nie go swoje życie, bo tak się kończy użycie żądła.

Dorastanie z jednoczesnym kształtowaniem nie jest obce człowiekowi. Jednak właśnie w tym aspekcie zaczynamy gubić pryncypia. O ile wcześniej dzieci od maleńkości brały udział w życiu dorosłych, poprzez wykonywanie coraz trudniejszych prac, tak dzisiaj często są „chronione” i pozostają we własnym nierzadko wyimaginowanym świecie. Później jednak gdy dziecko dorasta uskarżamy się na brak dostatecznego kontaktu z nim, ono czuje się zaskoczone życiem tzn. jego realnym aspektem i pojawia się nierzadko wielkie rozczarowanie, a nawet pretensje pod naszym adresem. Dotyka to jeszcze mocniej kościoła, który zaczyna być przeszłością na pewnym etapie życia młodego człowieka. Uczestnicy starali się zastanowić czy są w stanie przeciwstawić się powszechnym tendencją.

Nie dopuszczają aby wkradł się zły

Pszczoły strażniczki pilnują czy nie wchodzą obce pszczoły, stosując najpierw łagodne do coraz bardziej stanowczych metod, aby je wyprosić. One jak i cała społeczność jest w tym działaniu zdeterminowana i nie czyni wyjątków.

Znowu zadaliśmy sobie pytanie czy jako odpowiedzialni za nasze domy i zbory budujemy system rozpoznania i ostrzegania przed tym co pochodzi od złego, nawet jeśli wygląda niewinnie? Czy nasze Rady starszych potrafią przejrzeć, rozpoznać i obnażyć zło które kryje się pod „ciekawą” ofertą? Czy potrafimy uchronić społeczność przed złodziejstwem bądź trucizną? Czy będziemy chcieli działać z taką determinacją że oddalibyśmy za to życie?

Nie zobaczą efektów swojej pracy

Pszczoły pracując w swoim cyklu nie są w stanie zobaczyć do czego prowadzi efekt ich pracy. Przykładowo przezimowanie jest udziałem tylko jednego pokolenia, które wyjątkowo żyje aż kilka miesięcy.

Myślenie perspektywiczne stało się paradoksalnie bardzo odległe dla współczesności, w którym liczy się tu i teraz i to najlepiej szybko. Wszystkie historie opisane w Biblii jak i przesłanie tyczące się przyszłości ma wbudowaną tą prawdę, że kluczowi uczestnicy nie dożywają wypełnienia. W tym zawiera się wiara w dzieło boże większe niż jesteśmy w stanie pojąć tu i teraz. Jednak w przeciwieństwie do pszczół czeka nas uczestnictwo w tym co dzisiaj niewidzialne, a co jest wieczne i co nam nigdy nie ucieknie, dlatego (parafrazując) nie upadamy na duchu.

Refleksja końcowa

Przyszło mi myśl na podsumowanie, że być może Stwórca nie dał nam pszczół tylko po to aby były pożyteczne dla środowiska, a nam dawały miód, ale także po to aby pokazały jak On chce aby funkcjonowały społeczności oparte o relacje. Być może też Bóg powołał Artura do pszczelarstwa nie tylko po to by spełniał się w zawodzie, ale także po to by podglądając życie pszczół rozpowiadał o Bożym porządku świata…

Spotkanie się już zakończyło, a jego uczestnicy długo jeszcze z sobą rozmawiali. Może tym razem, spotkania znajdą swój stały termin i stałą przystań w Chorzowie.

Chorzowskie spotkanie było, historycznie rzecz biorąc, trzecią próbą zorganizowania corocznych spotkań dla mężczyzn. Spotkania zorganizowane, na przestrzeni ostatnich lat, w Opolu i w Rudzie Śląskiej-Wirku nie były kontynuowane. Myślę, że warto pomyśleć o tematach i programie kolejnych spotkań. Myślę, że warto.

Stanisław J. Boczar